Sen siostra Orso
29 listopada 2025, 05:10
Pisze szybko żeby nie zapomnieć i może jeszcze uda mi się zasnąć.
śniła mi się starsza siostra z którą jak pisałam wcześniej rzadko ostatnio rozmawiam, rozmawiałam tydzień temu. Śniło mi się że zaginęła. W coś wpadła i 10 godzin się wydostawała była jakaś akcja poszukiwawcza (to było gdzieś w lesie). Najważniejsza rzecz ze snu- gdyby kto się do niej wcześniej odezwał, np zadzwonił rano to by wiadomo było że zaginęła i szybciej znaleźli by ją - i ja też miałam wyrzuty sumienia, że coś mogło jej się stać dlatego że nie zadzwoniłam do niej i przez brak kontaktu nikt nawet nie zauważył że jej nie ma. Po przebudzeniu wiedziałam że chyba muszę z nią częściej rozmawiać i się spotykać, mijam jej mieszkanie codziennie, a ostatnio rozmawiałyśmy tydzień temu.
Sen drugi Orso - to chyba odpowiedź na to co pisałam poprzednio i się zastanawiałam czy u niego coś się zmienia. Po śnie wychodzi na to że tak. (O ile moje sny są dosłowne, kiedyś śniły mi się odwrotności), ale może ten sen z siostrą był po to żebym wiedziałam jak odczytać ten drugi. Góra zawsze wie co ma robić, a sny daje jakieś takie proste, pewnie dlatego że jestem "tępa" i nie zobaczę znaków. A wiedzą doskonale o czym myślałam przed snem... myślałam o daniu sobie z nim spokoju. I jeszcze włączyłam jakiś film na netflix o chłopaku który oświadczy się dziewczynie ale ta zostawiła bo chciałam jeszcze pożyć, podróżować itp. Więc on zmienił się w podrywacza i bawił się dziewczynami... ale nie wiem co dalej bo zasnęłam dziś może obejrzę i miał jeszcze tak urodę podobną do Orso. Weź się GÓRA ogarnij. Wracam do snu.
Znow jakiś hotel i nawet gdzieś go widzę gdzieś jest... ale wszystko z daleka raczej nie pracował tam po prostu był. Ale udawaliśmy że się nie widzimy. Wzięłam telefon zobaczyć jego profil, a tam...zmiana... i to totalna. Dodał masę zdjęć większość bez brody jak nie wszystkie (osobiście... nie wiem która wersja jego jest fajniejsza z brodą czy bez... z brodą tak fajnie bo nie miałam nikogo kto miał brodę więc to dla mnie takie nowe i wyjątków). Ale oprócz zdjęć były opisy i to obszerne. Wstawił też zdjęcie dyplomu ukończenia szkoły aktorskiej (ciekawe dlaczego akurat aktorskiej 😏 tak dobrze udawał), ale napisał że to była jego największa porażka i wybrał coś co lubię - bycie barmanem. Nie pamiętam co tam pisało coś chyba o zwierzętach,m, nie ważne. Czytałam to z wypiekami na twarzy, bo dla mnie to było ewidentne że chce robić coś ze swoim życiem i się zmienia. Byłom z niego mega dumna. Przez przypadek kliknęło mi się "zaproś do znajomych" ale szybko odklikałam żeby nie widział. Ale on widział i uśmiechnął się. Pomyślał "a jednak mnie obserwuje 😍" i się obudziłam.
Zasypiałam z myślą, że to nie ma sensu i trzeba iść na przód, a wstałam... serio?mam jeszcze wytrzymać. I na podstawie snu mam uwierzyć że on się zmienia, że nie jest tym samym chłopakiem którego ostatnio widziałam - w 2-3 miesiące? Serio? I może mam czekać, tzn nie czekać tylko wierzyć że wydarzy się cud. Ja wyraźnie GORZE mówię, ja nic nie zrobię... mowy nie ma. Niech robi On , dziewczyny, mąż kto tam chce ale nie ja. Dla mnie to za dużo i nie widzę w tym sensu. I niby po co mam wierzyć w to połączenie czy przeznaczenie. Wasze znaki mogę sobie wsadzić wiecie gdzie, on może właśnie spotkał miłość swojego życia albo dwie panny do zabawy... On jest w innym kraju, innej narodowości... ja mówiłam że znajdę 1000 powodów dlaczego to się nie uda
- A ja znajdę 1001 dlaczego się uda.
Odezwal się głos.. męski niski wiem że to nie Miron, to Joshuel -potwierdził (on jest głównodowodzącym w sprawie Orso, mówiłam że się wtrącają bez pytania i tylko podtrzymują mnie w tym przekonaniu).
- czy mogę dać sobie z tym spokój. Będę się rozwijać uczyć i robić co tam chcecie, ale dajcie mi spokój z nim.
Torche porozmawiałam z nim ale nie chciałam tego tu pisać bo już i tak pewnie jestem wariatka... ale zaczęliśmy temat moich zawiązków i prosił żebym pisała, bo skoro wraca tu i czytam to co pisałam to warto żebym to pamiętała
.
zaczelo się od tego, żeby nie wkładali mi bycia z Orso, bo ja już nie chce cierpieć. Nie chcę nikogo dla kogo będę trofeum, kobietą która siedzi w domu i czeka. Że się zmieniłam i wiem czego chce, a nie wiem czy ktoś mi to da. Chce czuć się najważniejsza, kochana... i Joshuel powiedział coś takiego że zawsze jak ktoś chciał dać mi coś więcej to uciekałam (kończyłam związek), bo nie uważałam że zasługuje na coś lepszego, że ktoś może mnie pokochać.
- z nim będzie inaczej.
-dlaczego się go tak czepiliście?
- dlatego że macie być razem. Teraz mogę to mówić otwarcie i wprost, bo ty nie chcesz tego... ale na pewno nie chcesz??? Czy znów się boisz?
- nie boję się, ale nie podoba mi się takie wchodzenie w moje myśli. Przecież to wygląda jak jakaś choroba psychiczna, skąd wiem że mi coś się nie stanie, nie siądzie mi na głowę?
- tobie już siadło... z nim... reakcje chemiczne od zakochania to nie wymysł i to że tak się czujesz to nie przez nasze gadanie ale... to już się dzieje.
- ja go nie kocham, ja mam swoje życie. Ja bardzo chcę wrócić do tego co było.
- na pewno nie wrócisz, jesteś już kimś innym, tamtej wersji nie ma.
- i mamy być razem choć jak poznaliśmy się to byliśmy innymi osobami, to dlaczego po zmianie ma nam się spodobać ta nowa wersja ?
- rozpoznaliście się na poziomie dusz, miłość nie widzi wad i zalet ona czuje energię. Lepsza wersja was samych jest potrzebna w 3d. Nie dacie rady...lubisz porównania... to tak jakbyście byli ptakami. Możecie latać szybować bawić się i doświadczać być wolni i być razem, ale ktoś skleił wasze skrzydła. Co z tego że wewnętrznie wiesz że możesz latać jak praktycznie nie ma takiej możliwości dlatego leczycie rany i po drugie nawet jeśli jedno z was wyleczy rany a drugie nie to nadal razem nie polecicie. Moglibyście być wtedy razem ale sama widzisz jakby to wyglądało jedno poświęciłoby latanie dla drugiego, a drugi żyłby w poczucie winy że nie jest wystarczający i godny by być przy tej pierwszej. Prościej ci nie wytłumaczę uccellini.
-Heh, podłapałeś, fajnie fajnie.
Tylko że ja nie che. Na prawdę. Nie chcę niczego wywierać, nie chcę przywoływać, nie chcę zmieniać jego życia... przecież nie musimy być razem żebym mogła wzrastać?
- przykro mi ... plan jest inny
- ale plany się zmieniają
- nie takie. Zaufaj nam jeśli sobie nie umiesz.
- rozumiesz że ja sobie coś teraz wkładam do głowy to może przerodzić się w obcesje
- obsesja była na początku wiesz jak to jest, teraz masz pełną kontrole
-no chyba nie całkiem.. te myśli, znaki...
-to akurat my, ale tak ma być, nie przejmuj się i nie denerwuj. Uśmiechaj się jak zobaczysz łosia czy liczby lub swoją "obssesion"
- nie ważne co wy robicie... wiecie jak się funkcjonuje nie znając prawdy
-jaka prawdę chcesz znać. Wiesz wszystko, prawie wszytko.
- nie wiem czy on ma tak samo...
-ma
-ale wiecie ze ja wam nie uwierzę czy dla wahadełka, nawet nie wiem czy jemu bym uwierzyła. Mąż nauczył mnie wątpić w to co ktoś mówi.
-Ale ty nauczyłaś się słuchać serca.
- a ty zawsze masz takie trafne odpowiedzi?
- staram się, jesteś wymagająca.
-moja siostra jest wymagająca, ja jestem łatwowierna i wierzę we wszytko co mi sprzedają.
-no zobacz, a w ten związek jedank nie wierzysz.
- nie wierzę, bo to brzmi jak bajka a nie sądzę żeby na ziemi zdarzały się bajki. Rozumiesz??? Mówicie mi że z nim doświadczyłabym miłości na którą czekam tyle lat, że poczułabym się kochana, szczęśliwa, spełniona... że on jest tym przy którym będę sobą, że on będzie taką wisienką na torcie. Nie dlatego że mam braki i szukam akceptacji czy miłości tylko dlatego że on będzie to miłością i ja będę tą miłością i po prostu będziemy bez uzupełniania swoich ran, braków itp. To brzmi jak utopia, ale my żyjemy na ziemi, tu tak nie ma po prostu.
-Ale zapomniałaś o 5D tam już jest inaczej i wy tam zmierzacie. Poczuj go duszą nie umysłem.
- wiecie... ok, róbcie co chcecie wasze znaki już mnie nie będą ruszać. Uśmiechnę się ale będę robić swoje. Nie wiem co musiałoby się stać żebym uwierzyła. Wierzyłam na początku, teraz zeszłam na ziemię, bo jednak okazuje się że latając skleiły mi się skrzydła, coś się przyplątało i już nie umiem latać.
- umiesz chcesz i będziesz. idź jeszcze zaśnij, może podrzucimy coś ciekawego...
- to wszystko to abstrakcja ale dziękuję że jesteście przy mnie może zwariowałam a może dzięki wam właśnie nie zwariowałam.
- kiedyś ci opowiem... kiedyś to napiszesz.