Archiwum październik 2025, strona 2


boso po lesie


21 października 2025, 14:19

Jest piękna pogoda. Rano -5 stopni, a teraz słońce i przyjemny, zdrowy wiaterek. Wyskoczyłam z pracy do lasu. Chodziłam na boso po mchu i kiedy zakładalam buty czułam się bardzo nienaturalnie. Teraz przyszła moja kolej opowiadania "bajek" o tym, że Gaja mnie prowadzi i kocha. O tym, że ziemia pulsuje w moim sercu, a drzewa szepczą niebiańskie historie. Tak. Rozmawiałam z drzewami. Mówiły żebym słuchała siebie, łaczyła się z dusza i spędzała z nimi dużo czasu. Cieszyły się na mój widok. Miały w sobie taką boską moc. Jak ja to kocham. Zapominam o wszystkim, a jednocześnie czuję się jakby we mnie budziła się pamięć wszechświata. 

 

Za niedługo dodam wpis o TWINE FLAMES. I już nie ma znaczenie czy Orso był prawdziwy czy udawany... Ważne, że obudził coś co rozpoczęło moją podróż. Uwielbiam go za to co zrobił, choć jego świadomy cel na pewno nie był taki. 

Rozumienie bliźniaczych płomieni to na prawdę sztuka i proces. Na polskich stronach nie znalazlam wyczerpujacych informacji, ale te które znalazłam za granicą pozwalają w końcu zrozumieć o co chodzi. Nie chce już zadawać pytań czy Orso był czy nie był płomieniem. Bo odpowiedź nie wniesie nic do mojego procesu. To tylko walidacja, która jest naturalna przy podróży i która zakłóca proces.

A tak na prawde dziś dostałam najlepszą odpowiedź... Bo dostaję tyle samo odpowiedzi na tak i na nie, ale las powiedział w końcu jednoznacznie. Czy to był płomień wiem tylko ja. Nie mogę polegać na opiniach innych. Przyszedł mi też obraz z filmu Martix, gdzie Neo pytał Wyroczni czy jest wybrańcem, a ona odpowiedziała, że nie. I cóż... Trinity wiedziała - wiedział, bo czuła to sercem i duszą - to była jej prawda, której nikt inny nie mógł zmienić. I to czy Orso jest czy nie płomieniem,pozostanie w moim sercu. A wszechświat z czasem mi to albo potwierdzi, albo zaprzeczy. 

 

W sumie sprawa jest dosyć prosta. Świat i tak przejdzie reset za niedługi czas. Jeśli wskoczę na linie czasu 4d lub 5d, a On zostanie na 3d, po prostu nie będę go pamiętać. Zniknie z mojej pamięci tak jak inni, którzy nie zaczną dostrzegać tego, że żyją w martixe. Bliźniaki ponoć teraz bardzo się aktywują, właśnie po to żeby podnosić wibrację ziemi, żeby pomagać się budzić. Więc jeśli jest prawdziwy, to proces ruszy i u niego. 

W odróżnieniu od Boskiej Kobiecości, Boska Męśkość w takiej sytuacji nakłada maskę, wycofuje się, ucieka i wraca jak najbardziej do ludzkiego świata. Do pracy, używek i wypiera to co się dzieje. Ale tak ma być. Ma być ugruntowany... Tylko, że po pewnym czasie, to się rozpada. Niestety nie mam kontaktu, nie sprawdzam, nie zakładam fałszywych kont - odpuszczam. Ja mam inny cel. Nie gonię. Nie myślę. Nie analizuję - wiem, pisząc to wygląda to inaczej, ale i tak żałuję, że zniknęły tamte wpisy, bo do książki byłby cudnym fragmentem o bólu i procesie zapętlania się. Dlatego teraz pisze, żeby kiedy przyjdzie czas książki mieć jak najwięcej informacji.

 

Nie ma  odwrotu. Tak bardzo chcę ją napisać, tak bardzo wierzę, że nie umiem się zatrzymac. W końcu kupiłam sobie laptop żeby w spokoju usiąć i wieczorami przenieść emocje. Nie myślę jeszcze o wydaniu i innych "trudnościach", ale wiem, że jeśłi to jest prowadzone od góry, to wszystko samo bedzie sie układało. Żeby jak najwięcej osób usłyszało i też się budziło. 

 

Dziś żyję w magicznym świecie. Nic nie jest takie jak było, ale jest pięknie. Kochać, czuć, smakować - to jakby mieć miliony receptorów więcej. To obudzić się ze snu. To widzieć prawdę. W końcu przestać się bać. I czekać... Czekac i patrzeć jak każda mała iskierka rozpromienia się i rozchodzi po świecie. Dziś najbardziej sceptyczna osoba jaką znam, otworzyła umysł na niemożliwe, a może otworzyła serce i duszę. Więc coś się budzi. Może moje bycie tu... Rozmowa... Nie jest tak całkiem bez sensu, skoro potrafiła nawet w małym procencie uwierzyć w niemożliwe. 

SUKCES ! ! ! BOŻE ! ! ! JAK JA SZALEŃCZO KOCHAM ŻYCIE ! JESTEM SZCZĘŚLIWA ! JESTEM PROMIENNA ! CZUJĘ SIĘ WAŻNĄ CZĘŚCIĄ TEGO WSZECHŚWIATA I TO NAPAWA MNIE NADZIEJĄ, ŻE MOGĘ DOCZEKAĆ ZIEMI, NA KTÓREJ LUDZIE BĘDA ŻYĆ SZCZĘŚLIWIE. W MIŁOŚCI, PRAWDZIE, ODDANIU. I BĘDA SIĘ ROZWIJAĆ. BĘDĄ WZRASTAĆ. 

 

POWODZENIA ORSO ! JESTEŚ WYJĄTKOWY, TAK JAK MÓWIŁAM I ZDANIA NIE ZMIENIAM.
Jeśli ja byłabym Trinity, a Ty Neo - to k*** masz ogromną moc! Od Ciebie zależy czy ją będziesz chciał uwolnić... 

odczyt kronik sprzed kilku dni


20 października 2025, 12:06

Oczywiście, że o nim myślę i szukam odpowiedzi. Wchodzę w Kroniki.... Rozmawiam. Uczę się ich jakby na nowo, po tej chwili traumy. Ostatnio dostałam taką odpowiedz. Pierwszy raz nie słuchałam ich w głowie, nie zapisaywałam. chciałam to nagrać, więc po prostu mówiły przeze mnie. Fajne uczucie, kiedy mówisz i tak na prawde nie masz myśli o tym co za chwile wyjdzie z Twoich ust. A oto co nagrałam:

 

"Jeżeli jest Ci pisany to zrobimy wszystko i podamy ci go na tacy, ale tylko wtedy, jeżeli on zasłuży na twoją miłość. Rozumiesz. Jeżeli On zasłuży na Twoją miłość. Nie Ty na jego. On na Twoją. Musi się zmienić. Musi cię szanować, wspierać, kochać. Tylko wtedy – zapamiętaj – tylko wtedy będziecie mogli być razem. W innym wypadku zrobimy wszystko żebyś go więcej nie spotkała, nie myślała, nie pamiętała. Wszystko zależy od niego. Ty masz się zająć sobą. Robić to co masz robić. Rozwinąć się, pomagać innym, pomagać sobie. Kochać i opiekować się swoją rodziną najlepiej jak potrafisz. A jeżeli masz mieć kogoś lepszego my ci tego kogoś lepszego postawimy na drodze. I obiecujemy, że już więcej nie będzie tych wpadek. Już w ten sposób nie będziesz się budziła ani Ty ani Twoi bliscy. Musisz to zaakceptować, musisz to przyjąć i ruszyć dalej. I absolutnie nie myśleć jak o karze, jak o lekcji, jak o, czymś co musisz przerobić, przetransformować. Nie, to się wydarzyło… Odblokowało ci dużo rzeczy. Wypłakałaś, wymęczyłaś się. Wywaliłaś te wszystkie stare uczucia i emocje, które były w tobie. Uwolniłaś je i teraz możesz iść do przodu. Ale jeśli ty będziesz siedzieć i zadręczać swoją głowę milionem pytań nie ruszysz na przód. Znów stworzysz stertę emocji, które znów będą cię blokować i które znów trzeba będzie uwolnić. On uwolnił Kukiego. Wszystko co z nim miałaś. Pamiętasz? Pamiętasz co powiedziałaś po poznaniu tamtego? Że ostatnie spotkanie z Kukim było idealne. To było idealne zakończenie relacji. Jeżeli jakoś chciałabyś zakończyć to właśnie w ten sposób. To było idealne. I teraz musisz to zrobić z nim. Musisz zakończyć. Było idealnie? Było idealnie. Musiałaś otworzyć te emocje. Musiałaś wypłakać. Musiała przetransformować. Nawarstwiło się, bo to nie było tylko Twoje, ale tez i tego poprzedniego. Oddałaś cały ból, ten który pielęgnowałaś, który nie dawał ci spokoju, który był razem z Tobą przez tyle lat. Wszystko uwolniłaś. Rozumiesz. Wszystko uwolniłaś. Nie gromadź tego więcej. Niech cię mąż oczyści i rusz dalej. Już więcej nie wracaj. A my tak jak obiecaliśmy damy ci ta osobę, na która zasługujesz. Damy Ci tą osobę która będzie cię kochać, szanować i wspierać i którą ty też będziesz szczerze kochać, szanować i wspierać. I nie zastanawiaj się kim będzie ta osoba. Dostaniesz ją od nas. Na tacy. Tylko rób swoje. Rob to co czujesz, kieruj się sercem i na prawdę nie poddawaj się , bo już jesteś bardzo daleko i wszystko w twoim życiu się zmieni. Rozumiesz? Ty się zmieniasz i wszystko wokół ciebie. Ten świat w który wejdziesz ma być inny, ty masz być inna. Daj z siebie wszystko! Wszystko ! Rozumiesz? Całą energię jaką masz poświęcić sobie. I nie ma żadnych wymówek, nie ma siedzenia, czytania, rozpamiętywania. Rozmyślania ani nic takiego. I zapamiętaj, zakoduj, czytaj, i powtarzaj po stokroć".

 

I czasem szukam odpowiedzi o Orso, ale nie dlatego, że chce z nim przyszłości. Nie dlatego, że go chcę. Na pewno dzis wiem, że był jedną z najwazniejszych osób na świecie dla mnie. A biorąc pod uwagę czas trwania relacji i siłę zmiany jaka we mnie zaszła, to moge z calą odpowiedzialnością powiedzieć, że jest najważniejsza osoba, która zmieniła MNIE! Głębokie czucie. Rozmowy z Drzewami, kronikami... Bosko. Wczoraj poszliśmy do łosia, który kilka dni błąkał się niedaleko nas. Mąż poszedł z wahadełkiem pomóc mu, ale już nie był w stanie. Słyszał, co mówi łoś (rozmowy ze zwierzetami, kamieniami, drzewami to rozmowy telepatyczne. Słyszysz to w głowie- przynajmniej ja to tak czuję. Moje drzewa miały miekki kobiecy głos, Kroniki są bardziej męskie - można to odróżnić, można się tego nauczyć). Gdy podeszłam do łosia (moje zwierze mocy), spojrzałam w jego oczy i poczulam ten ból, łzy napłynęły do oczu a w środku zaczęło ściskać.

 

To może tylko jeszczeo jednym o budzeniu się. Pierwszą rzeczą jaką można zrobić żeby wyjśc ze schematu, to po prostu zrobić coś innego niż zazwyczaj. Dom, praca, zkupy, netflix -  a może dzis zamiast włączyć telewizor usiądź w ciszy - pojdziesz na dwór, przeczytasz kilka stron książki. Wyjście to zrobienie czegoś innego niż się robi zazwyczaj. Mały krok, to zawsze krok :)

 

 

Sen orso


19 października 2025, 05:37

Śnił mi się. 
postanowiłam że znów pojadę że muszę go znaleść pogadać wyjaśnić sprawdzić. Chyba jechałam z Anią. Jak dostałam do hotelu spotkałam dziewczynę nawet ładna młoda. Wiedział o kim mówię. Powiedziałam że i tak muszę go znaleźć. Miała w ręku pęk kluczy ale nie do końca chciała dać raczej z powodu tego żeby mnie nie zasmuć bo spędziła z nim noc i on prawdopodobnie dalej był w jej pokoju. Powiedziałam żeby dała te klucze. Mówiła coś że on zaczął mówić coś o duszach ja pytam co? A ona że powiedział do niej żeby nasze dusze się połączyły w sensie tej dziewczyny i jego przed stosunkiem. Nie przeszkadzało mi to a wręcz byłam szczęśliwa że zaczął mówić o duszy bo to by znaczyło że się przebudza. Ona miała klucze z breloczkami jakby kart tarota ale nie pamiętam jakieś trzy. Zabrałam i pobiegłam go szukać hotel był ogromny. W pewnym momencie upadłam na podłogę z płaczem bo myślałam że go nie znajdę, ale po chwili wstałam i pomyślałam że muszę go znaleźć. Gdy się odwróciłam widziałam  go też biegał mnie szukał, bo ta dziewczyna nie dała mi kluczy tylko pobiegła do niego żeby powiedzieć że jestem go szukać. Gdy mnie zobaczył zawrócił się. Miał siwą koszulę fartuch kelnera i ketchup w ręku. Ketchup wystrzelił ubrudził mnie wpadł trochę na usta smak nie był jakiś smaczny. Zresztą ja nie lubię jeść samego ketchupu. Gdy mnie zobaczył zaczął biec w moim kierunku. Ja do niego. Wskoczyłam na niego oplotłam nogami on mnie pocałował zlizał ketchup który jeszcze gdzieś miałam. Byliśmy mega szczęśliwi jakbyśmy się w końcu odnaleźli. Poszliśmy rozmawiać powiedziałam że rano jadę. On mówili coś o tym że rozmawiał z jakimś kolegą na L- luca może nie wiem. I mówili coś o tym że miał poczekać chociaż pół roku czy jestem w ciąży żeby było już małe dziecko, ale nie rozumiałam o co chodzi. Jakby chciał być ze mną a gdybym była w ciąży to by był, ale jakoś musiał to tłumaczyć. Ufać z nim korytarzem spojrzałam na niego i powiedziałam Ty wcale nie jesteś podobny do Kukiego. I nie był. Wyglądał ładnie, szczupły i wysoki i bardziej młody jak na jednym ze zdjęć które wstawiał jak bym nastolatkiem. Uśmiechnął się. A ja to mówiłam z radością nie z żalem. Z taką ulgą że jednak nie jest podobny że nie wybrałam go bo był kukim tylko że był sobą. Potem gdzieś się rozstaliśmy. Wróciłam na recepcję była tam koleżanka z pracy z którą nie przyjechałam. Zobaczyła moją radość i mnie objęła ale tak chłodno bardziej porozumiewawczo. W normalnym życiu mam z nią poprawne relacje nie bliskie jest uważana raczej za wredna ale w życiu przeszła stratę męża i trudne związk. 

kilka dni temu też mi się śnił. Był w pracy robił zdjęcie ze współpracownikami do folderu. Były trzy dziewczyny w tym jedna ze zdjęcia które dodał na swoje media byli mężczyźni ale ich nie widziałam dokładnie. Orso uśmiechał się ale widać było jaki jest smutny i przygnębiony. 

Rozmawiaj ze sobą albo z...


16 października 2025, 14:31

Bywają dni, kiedy się gubię. Wątpię całkowicie, w to co wiem. Zastanawiam się kto i w jaki sposób mną manipuluje. Bo Orso był najpierw duszą, z którą mnie rozdzielili, potem płomieniem, potem tym złym, który oddał mi z premedytacją wszystkie swoje złe demony. A teraz? A teraz nie wiem co mam myśleć…

Pojechałam zawieźć starszą Panią do domu, bo zasłabła. Przewróciła się przed moją pracą. Jak od niej wyszłam, coś mnie tknęło, żeby pojechać do lasu – miałam już blisko.
Wjechałam w jedną ze ścieżek, gdzie nie było grzybiarzy. Wyszłam z auta i podeszłam do zagajnika z brzozami. Przytuliłam się do jednej z nich. Oczywiście weszłam w kroniki, żeby cokolwiek powiedziały mi o tej sytuacji z Orso, ale one już nie chcą o tym rozmawiać. Zmieniają temat. Było mi dobrze w tym przytuleniu. Było spokojnie i smutno jednocześnie. Poczułam się jakaś taka niekompletna. Ok, nauczyłam się kronik, ale mąż… on wskoczył jak ktoś zupełnie nowy. To też temat do rozważania. Czy faktycznie to on, bo ostatnio często słyszę o tym, że duszę mogą się podmieniać. I się zastanawiam czy męża dusza jest tą samą, bo zmienił się bardzo. Ale dziś nie o tym. Żaliłam się tym brzozom, że ja nie umiem odkryć swoich darów, że ta cała moja praca jest jakaś bezowocna. I chyba zwariowałam, bo faktycznie usłyszałam je. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam, jak zaczynają szumieć ich liście, a w głowie usłyszałam delikatny dźwięczny głos.
Spytałam, czy słyszę to z Kronik, ale przewodnicy z kronik szybko powiedzieli, że to nie oni i jak mogę nie rozróżnić głosu. Chwilę słuchałam, rozmawiałam – nie wiem, jak to nazwać. I znów zostanę z tym sama, bo jeśli komuś powiem coś takiego, zostanę „wariatką” – już na zawsze.

 

Usłyszałam, że mam iść. Poprowadziły mnie kawałek przez las. Stanęłam. Spytały co widzę. W sumie nic nie widziałam. Rosły brzozy a pomiędzy nimi leżało bardzo dużo zwalonych drzew. Nie rozumiałam z tego nic, bo szukałam czegoś wyjątkowego i niezwykłego, ale zaczęły mówić.
- Widzisz to?
- Widzę, ale nie rozumiem.
- Drzewa, które leżą pozwalają wzrastać tym, które pną się do góry. Z tobą jest tak samo.
- Ale to chyba nie tak. To ja powinnam pomagać wzrastać tym, którzy leżą.
- Nie. To tak nie działa. Zobacz… Ty i Orso. On jest jak to leżące drzewo – używki, uzależnienia, brak duchowości, zamknięte uczucia, bardzo ziemskie życie i w tym wszystkim Ty. Ty, która rośniesz, dzięki niemu. Stajesz się wyższa, silniejsza. Zobacz… już nas słyszysz.
- Nie wiem czy to wy… Może to Kroniki.
- Od nas się odczep – usłyszałam niższy z lekka oburzony głos. – Przecież wiesz, że to nie my.
- Co więc z Orso? Obudzi się?
- To już nie jest twój problem. Zrobiłaś wszystko, co mogłaś, żeby poczuł. Dałaś mu wiarę. Zobaczyłaś w nim coś, czego nie widział nikt inny. Poświęciłaś bardzo dożo. Poświęciłaś siebie, żeby pokazać, że nie ma rzeczy niemożliwych. I na koniec, zostawiłaś książkę. Teraz wszystko zależy od niego.
- Ale…
- Nie. Teraz Ty się zajmujesz sobą. On ma swoją drogę.

 

Rozmawialiśmy jeszcze o drobiazgach. O tym, że zawsze mogę przyjść do nich. I najważniejsze co powiedziały – SŁUCHAJ CISZY. Podkreślali, że za mało jestem w ciszy… ze sobą.

 

TO SŁOWA, KTÓRE POWINNA ZNAĆ KAŻDA OSOBA. 


„To co jest Ci pisane nigdy Cię nie ominie. I nawet jeśli on jest tym jedynym, to jego obecna wersja nie jest. Jeśli ten związek ma się kiedykolwiek udać, to tylko wtedy, kiedy oboje dacie sobie czas, by dojrzeć i się uleczyć. Nie masz się czym martwic. Masz tylko jedną rzecz do zrobienia. Przelej całą swoja miłość, energię na uleczenie tej wersji siebie, która za nim tęskni”.

 

I wiem, że nie chodzi o niego, ale czasami tak bardzo próbuję coś zrozumieć, poznać prawdę, rozlozyć na czynniki pierwsze, że zapominam o tym, aby byc tu i teraz i oddać prowadzenie WSZECHŚWIATU. 
Jestem wolna. Jestem szczęsliwa. Jestem spokojna. Jestem spełniona. Mam w sobie energie, silę i miłość.

Ho’oponopono


15 października 2025, 15:08

Dwa słowa o tym od czego można zacząć i jak zmieniam się na lepsze. 

Dziś o ho'oponopono.

Ho’oponopono to hawajska praktyka oczyszczania emocji i naprawiania relacji, która bazuje na prostym, ale potężnym procesie. Słowo "Ho’oponopono" oznacza dosłownie "naprawianie błędów" lub "prostowanie spraw". To forma medytacji, która pomaga rozwiązywać konflikty, zarówno te z innymi ludźmi, jak i z samym sobą.

Podstawy Ho’oponopono

Główna idea tego systemu to przekonanie, że wszystko, co dzieje się w naszym życiu, jest wynikiem naszych wewnętrznych przekonań, myśli i emocji. Zgodnie z tą filozofią, nie musisz zmieniać świata dookoła siebie, aby poczuć się lepiej – wystarczy, że zmienisz sposób, w jaki postrzegasz świat i siebie.

Ho’oponopono opiera się na czterech prostych słowach, które tworzą swoisty rytuał:

Przepraszam – przyznajesz się do tego, że coś w tobie (twoich myślach, działaniach) mogło przyczynić się do sytuacji, którą chcesz naprawić.

Proszę, wybacz mi – prosisz o wybaczenie za to, co mogłeś zrobić nieświadomie, ale co wpłynęło na innych.

Dziękuję – wyrażasz wdzięczność za to, że możesz się oczyścić i że masz możliwość uzdrowienia sytuacji.

Kocham cię – oferujesz miłość, zarówno sobie, jak i innym, co pomaga w procesie uzdrawiania.

Dlaczego to działa?

Ho’oponopono działa na zasadzie oczyszczania energetycznego i emocjonalnego. W praktyce chodzi o to, aby wziąć odpowiedzialność za swoje emocje, myśli i działania. Choć może to brzmieć prosto, głębszym założeniem jest to, że nasze negatywne emocje i przekonania (np. złość, żal, poczucie winy) wytwarzają blokady, które mogą prowadzić do problemów w relacjach i zdrowiu.

Praktykując Ho’oponopono, zaczynasz oczyszczać te blokady, wprowadzając w swoje życie harmonię i równowagę. Działa to na poziomie energetycznym – energia, którą emitujesz (np. negatywna energia związana z nieprzepracowanymi emocjami), wpływa na twoje otoczenie. Poprzez wybaczenie i miłość, zmieniasz tę energię na pozytywną, co wpływa na twoje życie.

Co się dzieje na poziomie psychologicznym?

Psychologicznie, Ho’oponopono działa poprzez zwrócenie uwagi na nasze wewnętrzne przeżycia i emocje. Często w relacjach międzyludzkich nie zdajemy sobie sprawy, że nasze własne niezrozumiane uczucia wpływają na sposób, w jaki odbieramy innych. Proces przepraszania i wybaczania – nawet jeśli nie chodzi o rzeczywiste wydarzenia z przeszłości – pozwala uzdrowić te wewnętrzne konflikty i pozbyć się ciężaru, który mogą na nas ciążyć.

Przykład:

Załóżmy, że masz trudną relację z kimś, kogo bardzo kochasz – może to być przyjaciel, partner, członek rodziny. Praktykując Ho’oponopono, przyznajesz się do tego, że twoje negatywne emocje (np. złość, niezadowolenie) mogły wpłynąć na tę relację, niezależnie od tego, czy druga osoba miała jakiekolwiek złośliwe intencje. Chociaż może się wydawać, że „to ona zawiniła”, Ho’oponopono zakłada, że zawsze mamy kontrolę nad własnymi reakcjami i emocjami. To pozwala oczyścić relację, nawet jeśli nie jesteś w stanie bezpośrednio zmienić drugiej osoby.

Dlaczego warto to praktykować?

Praktyka Ho’oponopono ma wiele korzyści, takich jak:

Oczyszczenie umysłu i emocji – pomaga uwolnić się od negatywnych myśli i uczuć.

Poprawa relacji międzyludzkich – wybaczanie sobie i innym może prowadzić do większej harmonii w relacjach.

Uzdrowienie na poziomie duchowym – proces oczyszczania wewnętrznego może prowadzić do większego poczucia pokoju i spełnienia.

W skrócie: Ho’oponopono to praktyka, która pomaga uwolnić się od przeszłości i uzdrowić zarówno siebie, jak i swoje relacje z innymi, poprzez proces wybaczania, miłości i oczyszczania. Choć może wydawać się to proste, głębokość tego procesu jest naprawdę potężna, szczególnie jeśli zaczniemy go traktować jako codzienny rytuał.

 

Być może nie ćwiczę tego regularnie, jednak lubię słuchac nagrań na yt, gdzie leci spokojna muzyka z powtarzalnym hasłem "Przepraszam. Proszę, wybacz mi. Dziękuję. Kocham cię". Daje to poczucie ukojenia. Nawet jak zdarza mi się mieć gorszy dzień, te słowa i dźwięki zmieniają mój cały ukłąd nerwowy. 

A co u mnie??? Świetnie. Za dwa miesiące mam urodziny i postanowiłam, że jadę za granicę zrobić sobie niespodziankę. Bardzo chciałabym pojechac na Sycylię, ale rozważam Majorkę i Ateny. Wiem, że jest wielu podróżników. Mój znak zodiaku tez mnie do tego zobowiązuje. Poznając Orso bardzo się odblokowałam. Dziękuję Ci Orso. Zobaczyłam kim jestem i kim chcę być. Poczułam w końcu jak bardzo ważna jest dla mnie wolność. Ale nie taka żeby uciekać i szukać siebie po różnych krajach. Nie, nie taka. Chcę mieć zawsze swoje gniazdo do którego wrócę , a wyjazdy po prostu chciałabym organizować kilka razy w roku, chociaż 2-3 minimum, czasem na dwa-trzy dni, czasem na tydzień lub dwa. Bez znaczenia czy z kims czy sama. Po prostu chce chłonoć życie. Rozwijać się. Poznawać kulturę i poznawać siebie. Za kilka lat mój syn będzie miał własne życie i wiem, że moje życie też będzie piękne, bo ważna w zyciu jestem równiez ja. Mam cudowne zycie. Z synem... mężem/partnerem... czasem sama ze sobą.