Archiwum 16 października 2025


Rozmawiaj ze sobą albo z...


16 października 2025, 14:31

Bywają dni, kiedy się gubię. Wątpię całkowicie, w to co wiem. Zastanawiam się kto i w jaki sposób mną manipuluje. Bo Orso był najpierw duszą, z którą mnie rozdzielili, potem płomieniem, potem tym złym, który oddał mi z premedytacją wszystkie swoje złe demony. A teraz? A teraz nie wiem co mam myśleć…

Pojechałam zawieźć starszą Panią do domu, bo zasłabła. Przewróciła się przed moją pracą. Jak od niej wyszłam, coś mnie tknęło, żeby pojechać do lasu – miałam już blisko.
Wjechałam w jedną ze ścieżek, gdzie nie było grzybiarzy. Wyszłam z auta i podeszłam do zagajnika z brzozami. Przytuliłam się do jednej z nich. Oczywiście weszłam w kroniki, żeby cokolwiek powiedziały mi o tej sytuacji z Orso, ale one już nie chcą o tym rozmawiać. Zmieniają temat. Było mi dobrze w tym przytuleniu. Było spokojnie i smutno jednocześnie. Poczułam się jakaś taka niekompletna. Ok, nauczyłam się kronik, ale mąż… on wskoczył jak ktoś zupełnie nowy. To też temat do rozważania. Czy faktycznie to on, bo ostatnio często słyszę o tym, że duszę mogą się podmieniać. I się zastanawiam czy męża dusza jest tą samą, bo zmienił się bardzo. Ale dziś nie o tym. Żaliłam się tym brzozom, że ja nie umiem odkryć swoich darów, że ta cała moja praca jest jakaś bezowocna. I chyba zwariowałam, bo faktycznie usłyszałam je. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam, jak zaczynają szumieć ich liście, a w głowie usłyszałam delikatny dźwięczny głos.
Spytałam, czy słyszę to z Kronik, ale przewodnicy z kronik szybko powiedzieli, że to nie oni i jak mogę nie rozróżnić głosu. Chwilę słuchałam, rozmawiałam – nie wiem, jak to nazwać. I znów zostanę z tym sama, bo jeśli komuś powiem coś takiego, zostanę „wariatką” – już na zawsze.

 

Usłyszałam, że mam iść. Poprowadziły mnie kawałek przez las. Stanęłam. Spytały co widzę. W sumie nic nie widziałam. Rosły brzozy a pomiędzy nimi leżało bardzo dużo zwalonych drzew. Nie rozumiałam z tego nic, bo szukałam czegoś wyjątkowego i niezwykłego, ale zaczęły mówić.
- Widzisz to?
- Widzę, ale nie rozumiem.
- Drzewa, które leżą pozwalają wzrastać tym, które pną się do góry. Z tobą jest tak samo.
- Ale to chyba nie tak. To ja powinnam pomagać wzrastać tym, którzy leżą.
- Nie. To tak nie działa. Zobacz… Ty i Orso. On jest jak to leżące drzewo – używki, uzależnienia, brak duchowości, zamknięte uczucia, bardzo ziemskie życie i w tym wszystkim Ty. Ty, która rośniesz, dzięki niemu. Stajesz się wyższa, silniejsza. Zobacz… już nas słyszysz.
- Nie wiem czy to wy… Może to Kroniki.
- Od nas się odczep – usłyszałam niższy z lekka oburzony głos. – Przecież wiesz, że to nie my.
- Co więc z Orso? Obudzi się?
- To już nie jest twój problem. Zrobiłaś wszystko, co mogłaś, żeby poczuł. Dałaś mu wiarę. Zobaczyłaś w nim coś, czego nie widział nikt inny. Poświęciłaś bardzo dożo. Poświęciłaś siebie, żeby pokazać, że nie ma rzeczy niemożliwych. I na koniec, zostawiłaś książkę. Teraz wszystko zależy od niego.
- Ale…
- Nie. Teraz Ty się zajmujesz sobą. On ma swoją drogę.

 

Rozmawialiśmy jeszcze o drobiazgach. O tym, że zawsze mogę przyjść do nich. I najważniejsze co powiedziały – SŁUCHAJ CISZY. Podkreślali, że za mało jestem w ciszy… ze sobą.

 

TO SŁOWA, KTÓRE POWINNA ZNAĆ KAŻDA OSOBA. 


„To co jest Ci pisane nigdy Cię nie ominie. I nawet jeśli on jest tym jedynym, to jego obecna wersja nie jest. Jeśli ten związek ma się kiedykolwiek udać, to tylko wtedy, kiedy oboje dacie sobie czas, by dojrzeć i się uleczyć. Nie masz się czym martwic. Masz tylko jedną rzecz do zrobienia. Przelej całą swoja miłość, energię na uleczenie tej wersji siebie, która za nim tęskni”.

 

I wiem, że nie chodzi o niego, ale czasami tak bardzo próbuję coś zrozumieć, poznać prawdę, rozlozyć na czynniki pierwsze, że zapominam o tym, aby byc tu i teraz i oddać prowadzenie WSZECHŚWIATU. 
Jestem wolna. Jestem szczęsliwa. Jestem spokojna. Jestem spełniona. Mam w sobie energie, silę i miłość.