szarlotka
24 listopada 2025, 19:42
https://www.youtube.com/watch?v=V9PVRfjEBTI&list=RDEMcce0hP5SVByOVCd8UWUHEA&start_radio=1
Siedzę w wannie, piję kakao, jem szarlotkę, słucham Billie Eilish i się relaksuję po kolejnej wojnie. O matko, jak ja mam wy***ne na to wszystko. Tak, uśmiecham się i czuję jakbym mogła góry przenosić. Wcale dobrze nie było i nie jest, ale czuję jakbym złapała orzełka w contrze (dodatkowe życie w takiej starej grze,w którą uwielbiałam grać, ale zawsze bałam się grać w nią sama).
Wracam po pracy, syn na basenie, mąż w domu... Przed drzwiamy myśl "nie wchodź, będzie akcja", ale weszłam z uśmiechem... DUPA, mąż już miał niewyraźną minę i spytał (bo miał wizję jadąc autem), czy modlę się aby on sobie kogoś znalazł? Czy chcę końca tego małżeństwa? Czy modlę się aby zniknął? I chyba już nie będę tu niczego pisać, bo to jakby dziwne... mówił o rzeczach, o których tu pisałam i się zastanawiam czy mnie czasami nie szpieguje. Wojna (już to nazywam wojną) zaczęła się koło godz. 16:30 trwała do ok 18:00. W pewnym momencie już się nie odzywałam. Przyszła mi myśl... jeśli Orso jest moim bliźniakiem to powinien czuć, że coś się u mnie dzieje? Ciekawe czy czuje? Mąż prowadził swój monolog, a ja siedziałam myśląc: "czuje mnie czy nie czuje"? A w głowie - jak to sprawdzić? Za kilka minut dzwoni telefon - nieznany numer, ten sam głos, mąż się rozłączył (tak, tak... przypadek, zbieg okoliczności, ale nie odpowiedź na moje pytanie 🤣). Telefon był przy mnie. Wiem nie mogę się śmiać i to nie jest śmieszne, ale zaczęłam się śmiać. Orso! to nie jest śmieszne. Nie wolno tak robić. Tak się robi tylko wtedy, gdy się kogoś kocha! Więc proszę nie rób tak, bo pomyślę, że na prawdę coś poczułeś... Znajdź fajną dupeczkę, zakochaj się i bądź szczęśliwy. Mnie nie uratujesz, poza tym nie musisz... nawet nie wiesz jak jestem silna. Czasem tylko bezradna, ale tak jak mówią kroniki: jutro znów wstanę silniejsza.
Bardzo spodobała mi się ta piosenka z linku powyżej... miałam włączyć składankę, ale ciągle ją cofam - sprawdziłam tekst - o w mordę jeża... niby też przypadek. Kocham te przypadki.
Słuchając krzyków męża zastanawaiałam się czy tak ma każdy mężczyzna i doszłam do wniosku, po co mi facet. Miłość? Banał! -o ho ho, już moja GÓRA się odzywa. Mam z nimi problem, bo odzywają się kiedy chcą. A jak ich potrzebuję, to siedzą cicho - mendy społeczne (🤣 nie spodobało im się to stwierdzenie, ale nie są źli... to co? może posłuchamy co mają do powiedzenia)
- Ok, robaczki kochane... słyszycie mnie?
- Głośno i wyraźnie.
- Super. Ja was też.
- W to nie wątpię.
- Z kim rozmawiam dziś?
- Miuriel
- He he bardzo śmieszne...Miron???
(wstawka : Miuriel to drugie imię Chandlera Binga z "Przyjaciół", więc wie co mnie bawi)
- A któżyby inny chciał z Tobą rozmawiać, jak jesteś w takim humorze.
- No co? Jestem w dobrym...
- Za dobrym.
- No co? Sami mówiliście, że to tylko lekcja.
- Lekcja, z której nadal nic nie wynosisz.
- Nie przesadzaj. Doszłam do wniosku, że nie potrzebuję facetów. Uodparniam się na głupotę i przestaje mnie ruszać to, że ktoś ma jakieś wątpliwości co do mnie.
- Nie tego masz się uczyć.
- A czego?
- Miłości.
- Do męża? Już go kochałam, może kocham... może pokocham...
- Bądź przez chwilę poważna.
- Ok, o co chodzi?
- Pokochaj swój ból. To nie tak, że on robi to specjalnie... Ty siebie nie kochasz. Dostałaś bardzo dużo złego kiedyś... Zamykałaś to... Zmierz się z tym jeszcze raz.
- Ale ja kocham siebie.
- Nie wybierasz siebie.
- A jak mam wybrać? Odchodząc?
- Nie, stawiająć granice. Nie możesz wchodzić w te kłótnie. To są jego emocje, on ma swoje do przepracowania, ty swoje.
- To jak mam to robić? Nie odzywać się... nie kłócić?
- Wysyłaj miłość, nie ból. Miłość do siebie. Gdy on krzyczy wracają wszystkie złe wspomnienia... od dziecka... Kulisz się wtedy i znikasz, robisz się niewidzialna, tak jak wtedy gdy miałaś kilka lat. Pamiętasz, jak mówili, że jestes takim grzecznym dzieckiem?
- Tak.
- Nie byłaś grzeczna, byłaś przestraszona.
- Ok, skończ. Miałam dobry humor, a teraz łzy mi napływają. Zmień temat proszę.
- Na co? Na oborę czy stajnię?
- Jesteś kiepski w tych żartach, ale już mi lepiej.
- No zapytaj... świerzbi cię jak nie wiem.
- Nie napiszę co Ciebie świerzbi...
-"Dupa", nie musisz pisać, przecież wiem co chcesz powiedzieć.
- No to napisz, co chcę wiedzieć...
- Jest z ciebie dumny... Jest na prawdę dumny, że wstajesz za każdym razem. Słyszę takie coś "zuch, mój chłopak".
- Taaaa, ale ściema.
- Taaa, ale łykasz wszystko.
- Jeśli chodzi o niego to pewnie, że łyknę wszystko, dobra nie wszystko...
- Ha ha ha wiem o czym pomyślałaś... 🤣
- Spadaj.
- Mogę...
- Nie, spadaj powiedziałam.
- Ale jego "coś" to byś pewnie łyknęła?!
- Boże jaki Ty jesteś okropny! Lecz się.
- Okropny czy nie, ale śmiejesz się, a to najważniejsze.
- Mam coś jeszcze wiedzięć?
- Nie słuchaj tego gościa. Tak jak ci dziś mówiłem, każda podróż jest inna, nie patrz na cykle... nie da się tak odmierzyć czasu. Wasz przyjdzie jak się uleczycie. I dla tego Twojego powiedz, żeby brał się za siebie. Sporo już ogarną, ale zajmuje się pierdołami.
- Akurat jemu nie powiem, bo nie mam kontaktu.
- Energetyczny masz.
- Ale nie wiem jak to działa...
- Spoko, już poszło, może zaczai.
- Taaa facet i używanie mózgu...
- Też byłaś facetem.
- I pewnie byłam tępa jak nóż do masła.
- To nie czas żebyś wiedziała o takich rzeczach.
- A ogólnie co mam robić?
- Może już czas na ksiażkę...?
- No właśnie i ten facet pomógłby mi napisać ją rzetelnie.
- Masz trochę racji, ale wolałbym nie. Bazuj na swoich doświadczeniach, a koniec nie musi kończyć się happy endem.
- No tak, bo przecież bliźniaki nie musza być razem.
- Nie o to chodzi. Zrób kolejną część.
- Nie mogę się jakoś za to zabrać.
- A czas na pisanie ze mną masz!
-Oj Miron... weź...
- Kąp się, bo za chwilę wracają twoi faceci.
- Noo, wiem...
- Nie kwaś się tak. O słyszysz... już są.
- Ja pierniczę, ty musisz wszystko wiedzieć. Spadam.