spokojnie :)


03 listopada 2025, 10:29

Mam dziwne sny, niemal codziennie i codziennie z jego energią, ale sądzę, że bardziej to mówi o mojej podróży i moim rozwoju.
Wczoraj byliśmy u rodziny na obiedzie, ogólnie ok, ale energia byłwała ciężka. Po powrocie wzięłam się za składanie prania, po kilkunastu minutach  (było to ok. 16:30-17:00) coś sie zaczęło dzić. Zaczęłam mieć w sobie złość - mąż wszedł na chwilę, a ja poprosiłam żeby dał mi czas, że chcę pobyć sama. Nie wiem ile to trwało podejrzewam jakieś 15 min, z kronikami ok. pół godziny. Nosiło mnie strasznie. Byłam zła, wściekła, czasem bezradnie padałam na kolana z chęcią płaczu. Nie mam żadnej pewności (tak jak we wszystkim co się ze mną dzieje), ale mógł być to On - moje współodczuwanie - o ile ma fragment mojej duszy, albo po prostu nasze energie mocno się zmieszały. Nie mówię o nim jak o bliźniaku, ale jak o osobie, która może pochodzić z tej samej części duszy co ja. Jeśli podzieliła się na pół może i to jest bliźniak, ale nie chce już tego analizować, to mi w niczym nie pomoże. W każdym razie nie wiem czy to było jego czy od tamtej rodziny coś przyniosłam, bo to też może być wytłumaczenie. Na bank nie było to moje. Mąż wie o tym... wiem, że niemiałby go skrzywdzić ze względu na mnie, wie, że ja bym cierpiała- w sensie współodczuwania. Już nie raz mi się to zdarzyło, a poza tym on nie ma do niego żalu - nie wiem czy mąż umie teraz mieć do kogoś złość i chcieć kogoś skrzywdzić. Wie, że to droga do nikąd. Nawet gdyby chciał mnie zdradzić żeby się odegrać to wie, że zniszczyłby siebie nie mnie. Mogłabym nie wierzyć w tą przemianę, ale to trwa już tyle miesięcy, że wiem, że niedałbym rady tego udawać i na pewno niebyły w stanie tyle widzieć słyszeć czuć i uczyć się. 


Co do Niego, to już myślę spokojniej. Ograniczyłam telefon, a "wędrówka dusz" dała mi troche jasności. Wszystko jest takie dziwne, bo odblokował mnie kilka dni przed całą sprawą - i mam uwierzyć, że to wszystko przypadek? Gdy ludzie mówią o synchronicznościach podają godziny, liczby, imiona, piosenki, daty, zwierzeta, wiem, że nie wszystko musi pojawiać się naraz, ale ostatnio jest dziwnie. Zawsze bardziej godziny były moim znakiem, kilka dni było ciszej, a dziś znów bombradowanie. wczoraj zatrzymałam się na śmiesznym filmiku dzieciaka, który tańczył - zazwyczaj ni epatrzę na nazwe profilu, ale zernkęłam - jego imie w wersji żeńskiej, dziś artysta, który malował las - zahipnotyzowałam się na chwilę, spojrzałam też jego imię, a teraz pisząc to słysze teks piosenki: "żyje bo jesteś, ginę bo jesteś, odchodzę... jesteś... kocham cię... jesteś", a godziny lustrzane dziś to obstrzał. Wiem, że można to przywoływacc i skupiac uwagę na tym, więc to będzie samo wchodzić do głowy, ale... Może ide dobrą drogą. Może na prawdę czuje więcej, widzę więcej... kocham bezwarunkowo- a przynajmniej rozumiem, co to znaczy i chce to czuć glębiej. 

Nie umiem określić jego uczuć - czasem myślę, że zapomniał o tym co było, że to był incydent, czesem, że ząłuje, albo jest zły, innym razem widze jak myśli, jak go ciągnie i nie może tego zrozumieć tak jak ja. Podskórnie czuje miłość, ale taką inną, a czasami mam wyrzuty sumienia, że wpycham w niego coś, co może być nieprawdą. Dlatego odpuszczam i daje mu pełną wolność. Nie czekam, nie oczekuję, nie chcę na nic liczyć. Co wszechświat ma mi dać wiem, że dostanę. Dostanę to co dobre... Co ma być mi przeznaczone. Wierzę w to całym sercem i nie jestem w stanie nastawić się na nic, bo może w moim mniemaniu to jest coś czego pragnę, ale w rzeczywistości wcale nie musi dawać mi szczęścia i spełnienia. 

Jeżeli chodzi o Niego... Nie jestem wróżką nie rzucam czarów, bałabym się, bo mimo, że wiem że takie rzeczy jak przekleństwa też działają, to wiem tez, że to wraca z potrójna siłą i nie chciałabym niczego złego przezywać. Wolałabym zrezygnować ze wszystkiego, niż wiedzieć, że ktoś przeze mnie cierpi. Mogę tylko domyślać się co mogą odwalić JEGO opiekunowie duchowi, którzy chcą realizować plan duszy. Jeśli byłby płomieniem (załóżmy) to u mnie ruszyło  z przebudzeniem, a on uciekł od wszystkiego i dalej robił swoje, więc "góra" zrobiła to co musiała. Ja zaczęłam odpuszczać, nie gonić i u niego zaczęło się jebać. A co najlpesze ja się z tego gdzieś głęboko cieszę ( to tez złe słowo), wiem, że nie powinnam. Ale nie cieszę się, że dostał karę - nie! cieszę się, bo widzę to z poziomu duszy, która widzi w tym większy plan. To jak oglądanie świetnego filmu w kinie, gdzie nagły zwrot akcji ukazuje bohatera bezbronnego, z własnym bólem, który przemienia całe swoje życie. A jak może być u NIEGO? Nie wiem! Ponoć nie ma dobrych wzorców w rodzinie, więc jak on wstanie, żeby nie robić tego samego, to nie wiem. Trzymam kciuki. Kochany, wierze w Ciebie jak nikt inny- dasz radę, jesteś silny. Ja przeszłam swoje "gówno", każdy przechodzi swoje - to co zaplanował, a skoro bylo to zaplanowane, to znaczy, że mozna to pokonać.  Jak to część mojej duszy to powinien sobie poradzić, jak nie to mu nakopie w dupę, bo psuje nasz misterny plan duszy (taki żart na rozluźnienie). 

 

Na dziś tyle. Mam dobry dzień, siedzę w krysztale. "Poza tym wszystko doskonale" - leci w radiu i na tym skończę.

 

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz