ból i czucie
31 października 2025, 08:01
https://www.youtube.com/watch?v=ekdeHlPuwJU&list=RDekdeHlPuwJU&start_radio=1
Nie wiem, jak się wyrwać. Odcięłam się. Zaakceptowałam. Idę dalej. No przecież idę. Rozwijam się. Przerabiam emocje. Poświęcam się rodzinie i pasji. Staram się żyć najlepiej jak umiem.
We wtorek miałam poczucie pustki i beznamiętnej beznadziei. Jak mąż mówił, że się wyprowadza, patrzyłam w swoje odbicie w lustrze. Beznamiętnie. Bez uczuć, bez emocji. Jakbym była gdzieś indziej.
Środa taka zamrożona. Dopiero jak mąż wrócił z pracy i spytał, jak się czuję, zaczęłam zastanawiać się co właściwie czuję - czułam strach i niepokój - dowiedziałam się później, dlaczego.
Czwartek - chciałam się wyłączyć. Zajęłam się pracą i całą masą pierdół. Jeśli myślałam o Orso, to bardziej ze złością na siebie, że tak się wkopałam. Wyrzuciłam duchowość i chciałam normalnie żyć. Jak wyświetlała mi się jakaś wróżka o tym jak on tęskni albo kocha - mówiłam w duchu "jakie tęskni? jakie kocha? on nie umie!... ostrzegałam... dostał to na co zasłużył... i z tyłu głowy cicha nadzieja, że zacznie na prawdę analizować swoje życie i coś zmieni". Usłyszałam dziś dobre zdanie - "odpowiedni człowiek, nieodpowiedni czas". Ale wrócę do wczorajszego dnia. Po pracy zajechałam z synem po lody. Ostatnio kupuje je codziennie - robię tak kiedy czuję stres. A jak przyjeżdżam do domu to potrafię godzinę jeszcze siedzieć w samochodzie - czasem płaczę, czasem słucham tych jasnowidzów i wróżek albo nagrań o twine flames, czasem rozmawiam z kronikami, ale nie czuję się bezpiecznie, mimo, że mogłabym wejść do domu, bo nikogo nie ma. Znów odpływam od brzegu – więc.. wczoraj po pracy pojechałam po lody, syn poszedł do sklepu ja siedziałam w aucie. Było cicho, słuchałam bicia serca, jakby dudniło w pustce. I zaraz zaczęło mną "szarpać" - nie wiem jakiego słowa użyć - włączyłam nagrywanie, żeby zobaczyć co się będzie działo ze mną, bo czułam, że idzie jakaś fala. Było źle - to były mimowolne skurcze ciała jak przy przebudzaniu energii kundalini - ale nie było zbyt mocne, popłakałam się. Pod domem znów zostałam w aucie i znów w ciszy przyszedł ten ból - był mocniejszy. Wieczorem chciałam się odciąć wiec zaczęłam malować. Włączyłam różne piosenki, żeby nic mi nie gadało, chciałam się zrelaksować, pobyć ze sobą. Przez jakiś czas było ok, ale gdy wyszedł z pokoju mąż i syn, zostałam sama, znów zaczęłam czuć. To było okropnie dziwne, bo było to wszystko - był ból, tęsknota, ale była też złość, bezsilność. Ryczałam przy malowaniu i nie wiedziałam, dlaczego. Nie chciałam o nim myśleć, ale wiedziałam, że to nie jest moje. Wylewałam emocje jakbym była… nie wiem... aktorem... niby to ja robię, ale wiem, że to nie wpływa z moich emocji. Mimo, że nikt mi tego nie potwierdzi, ale wiem, że to on. Zaraz przyszła pora spania i szykowania syna do łóżka, więc szybko starałam się dojść do siebie. Nadal czułam ból w dole brzucha. Mówiłam, że może okres mi się zbliża. Położyłam się z bólem, wtuliłam się w męża i szybko zasnęłam.
Rano zauważyłam, że od kilku dni budzę się wcześnie coś po 4 godz. i ciężko mi już zasnąć, ale jestem tak zmęczona, że wstaję około 6:30. Bardzo brakuje mi porannej jogi, ale nie jestem w stanie. Nie wiem co się dzieje. Dziś tak samo. Mąż pojechał o 5, więc leżałam, zrobiła przywołanie duszy, oczyszczanie, pooglądałam znów swoich znachorów z tt. I póki leżałam było ok. Wstałam. Poszłam do łazienki się szykować. Odkleiłam tejpy z twarzy i się zaczęło znów. Znów jakiś płacz, skurcze i nerwy. Emocje okropne, taka huśtawka złość, żal bezsilność... Zaczęło mnie coś cisnąć za szyję - nie umiem tego opisać. Trzymałam swoje ręce na szyi jakbym chciała coś z niej zdjąć - widziałam wszystko w lustrze, to nie było fajne. Zaczęłam oddychać i mówić sobie, że to tylko moja wyobraźnia, że jest ok i nic się nie dzieje, że to nie ON, że nie czuję jego.
Poszłam robić śniadanie. Włączyłam hooponopono i mimo, że leciała ta piosenka nic nie słyszałam, nie byłam w stanie śpiewać jej, modlić się... jakby mój słuch się wycofał. Następną piosenką była ta podana w linku powyżej. Weszłam w kroniki, ale nie mogłam się skupić. Rozmawiałam z nimi, czy to on. Potwierdzali. Ale kłóciłam się. Mówiłam, że to nie On, ja nie mam z nim żadnego połączenia. Nie chcę mieć. To nie był płomień. On nic nie znaczył. Ja nic nie znaczyłam... I w pewnej chwili słyszę "Z każdą chwilą czuję Ciebie bardziej" - wers piosenki. Piosenkę słuchałam wiele razy. Śpiewałam, nuciłam, ale nie zwracałam uwagi na tekst, nawet nie wiedziałam, że jest tam takie zdanie. Zaczęłam słuchać jej dokładniej. Kroniki tylko kiwnęły porozumiewawczo, a ja się rozpłakałam. Boże jakie to okropne. Ja nie byłam taką płaczką. Ja umiałam kontrolować emocje, a po Nim... wszystko znów mi się zburzyło. To jest męczące. Potrzebuje wrócić do siebie. Siedzę w pracy już 1,5 godz. W trasie włączyliśmy z synem Vaianę żeby się pobudzić, nie myśleć i naładować baterie. Gdy się skończyła synek wybrał kolejna piosenkę - Słonik Trąbalinio dj prey-sing ( piosenka dodana na yt 20 godzin wcześniej, nie słuchałam takiej muzyki, więc nie wiem, dlaczego pojawiła się jako propozycja i co lepsze piosenka jest w języku włoskim), ale ja mam k*** dość. To nie znaki, to jakieś pierdoły. Ogólnie siedzę w pracy, jestem bardzo zmulona, nie wiem co się dzieje... ogólnie boją się pisać o negatywnych emocjach, żeby Bóg nie powiedział "jesteś zmęczona, ok załatwione, no to bądź zmęczona". Ale ok, to tylko teraz, w pracy, bo koniec miesiąca. O matko! kurczę... zaczyna się... znów powietrze... brakuje mi go... i mam ucisk w klatce. Uciekam, musze się ogarnąć - źle jest. Napisze do męża, niech mnie oczyści wahadełkiem - źle się czuje. Zasypiam, odlatuje, spadek energii - mąż pisze że jest coś... po dłuższej chwili – czuję się ok, sprawdzał kto to i to że w pracy poleciałam w dół odpowiada koleżanka, która ma problemy rodzinne. Weszłam w kryształ.
Bardzo wymowny tekst. Śpiewałam to tysiące razy, a dopiero dziś zrozumialam sens... Pasuje do mnie, do tej sytuacji.
Tak niewiele sam o sobie wiem
Tyle jeszcze nieznajomych dróg
Niech Twoje oczy poprowadzą mnie, powiedz, gdzie
Moje serce wciąż nie potrafi bić
I choć chyba czuję coś, to nie wiem czy
Tu jestem, kim jestem? nie wiem
Może mój odmienisz los, nie zgubisz mnie
Mocno trzymaj moją dłoń, prawdziwym stanę się
Refren: Sobel
Nie odchodź już
Nieraz ktoś mi znikał jak we mgle
Przy Tobie czas to dar
Z każdą chwilą czuję Ciebie bardziej
Bądź tą najpiękniejszą baśnią
Melodią, którą pozna cały świat
Proszę bądź przy mnie
I nie odchodź już na krok
W Tobie odnalazłem dom
Zwrotka 2: sanah
Ciut za wiele smutek zabrał mi
Jestem zaślubiona z nim od lat
Diamentowa łza na palcu lśni, tyle dni
A ciepło Twojej dłoni ratuje mnie
Jej dotyk na mej skroni, czuję, że
Znów jestem, wracam do siebie
Może mój odmienisz los, naprawisz myśl
Z Tobą serce poszarpane dziś zaczyna bić
Refren: Sobel & sanah
Nie odchodź już
Nieraz ktoś mi znikał jak we mgle
Przy Tobie czas to dar
Z każdą chwilą czuję Ciebie bardziej
Bądź tą najpiękniejszą baśnią
Melodią, którą pozna cały świat
Proszę bądź przy mnie
W tobie odnalazłem dom.
11:11
Edycaj g. 14:00 teraz pokazują mi sie tylko filmiki jakim jest narcyzem - Lucyferem, jak mnie skrzywdził. Powtarzają w kółko, że nie przeprosił, że rozpierdolił mnie na kawałki, położył na ziemię i powinnam kopnąć go w dupę. W sumie nie wiem za co mam go winić, to ja się na to zgodziłam - a on po prostu jest chujem, że brał się za mężatkę! Tak, jest totalnym fiutem, że widząc moje uczucia jakie do niego miałam brnął w to, namawiał do przyjazdu, wykorzystał - bo nawet później nie raczył napisać, odezwać się. Dostał co chciał i spierdolił. I co ? Mam go usprawiedliwiać, bo nie umie okazywac uczuć, bo ma traumy z dzieciństwa, bo jakaś kobieta go skrzywdziła i się mści na innych, bo ma 30 lat i lubi ruchać, albo jest wiecznie po używkach. Kurwa! Powtórze to znów! Jak mogłam być taka głupia! Jak mogłam nie postawić granic, nie zadbać o siebie. Naiwnie myślałam, że już tyle przerobiłam, że kocham się. Dlaczego On wyglądał jak Kuki - On nie jest jakiś powalający, przystojny, czarujący... Jezu! Myślałam, że jeśli miałabym ulec czarowi mężczyzny, to na prawdę facetowi na poziomie. Ja nie lubię flirtować. Nie bawie się w takie gierki. Faceci mnie nie ruszają. Kurwa! Jestem na siebie wściekła! Tak, wiem... Nic sobie nie obiecywaliśmy, a ja jechałam tam na zakończenie relacji, bo myślałam, że musze zamknąć coś z poprzedniego życia. I co ? Po chuj On mówił, że to nie koniec. Po co ta nadzieja. Mam usprawiedliwiać się tym, że to dla przebudzenia! W Chuju mam takie przebudzenie. Boże! Jestem przecież zajebista! Jestem ładna, zgrabna, mądra, inteligentna, utalentowana, oczytana, nie bawię się w używki, byłam 12 lat wierna, oddana, rodzinna, pracowita... Kurwa! Jestem miła, opiekuńcza, empatyczna. Pomagam, czasem za bardzo się poświęcam - ale ja pier*** co do k** zrobiłam nie tak - jaka to kara?!!!! Kurwa z kim!? Zamieniłabym wszystko żeby to było z Kukim - bo nawet jakby się okazał chujem, to wiedziałabym, że zrobiłam to z miłościa mojego życia, a tak... zrobiłam to z kim? Z kimś kto nie zasługuje nawet na moje spojrzenie. Z kimś kto miał mnie gdzieś! Z kimś kto widział we mnie dziury do wyruchania. Boże, ja pierdole! Kurwa mać! I jeszcze jego energia krążąca w moim ciele przez kolejne miesiące zanim się całkowicie oczyszczę. Ja nawet nie chce żeby wracał. Ja nawet nie wierzę, że się zmieni, że przeprosi- bo niby za co? Takie nadmuchane ego nie przeprasza. KURWA!!!! wrzeszczałabym z całych sił! I Pewnie jak zajade do domu to oszaleję ze złości. Zapomniałam, jak bardzo można mieć do siebie obrzydzenie. Jak można się nienawidzić za to. Facet tego nie ma, nigdy nie doświadczy, nawet nie zrozumie co zrobił. A wiecie co jest najgorsze, że nie umiem być na niego zła. Może być największa pizdą, cipą, chujem i kim tylko chce, a ja nadal widzę, tylko to dobro, które ma schowane głęboko i nawet w Lucyferze zobacze tylko ten fragment, w którym był Aniołem. Ja się nie nadaje na ten świat. Jak moja dusza mogła się na to umówić? Jak mogła zrobić coś takiego dla mojej rodziny? Jeśli to fałyszy bliźniak, to zrobił to idealnie, bo ból jaki wywołał - ciemną noc duszy, to po prostu... szacun... czapki z głów... zrobił to jak profesjonalista i w dodatku okazał się manipulantem, osoba niegodna zaufania i dbającą tylko o swój interes.
Chcę do domu, pod kocyk, kubek herbaty w ręke i książkę... i najlepiej zebym została sama.
Dziwie się sobie, jak mogła się tak w to wkręcić. Jak można być tak głupim. Nie mam 20 lat... Jak mogłam sobie to zrobić... Jak?
Ale zgłupiałam... totalnie... z poziomu ziemskiego mam złość... z poziomu duszy - rozumiem i dziękuje.
Dodaj komentarz