11;11 portal, brama, jak zwał tak zwał


12 listopada 2025, 10:14

https://www.youtube.com/watch?v=eBhiAQfE7KU&list=RDeBhiAQfE7KU&start_radio=1

 

Zanim napiszę co i jak, wrócę do poprzedniego wpisu o mnie jako Marii Magdalenie.


Oczywiście, że takie coś boli, jak się ma nieuleczone rany, to jak ma nie boleć. Weszłam więc w Kroniki porozmawiać i oto co z tej rozmowy wyszło (piasałam to w trakcie rozmowy).
- Maria Magdalena… jeśli się z nią porównujesz to znaczy, że masz w sobie więcej siły i odwagi niż przeciętna kobieta i niemal każdy mężczyzna. MM była blisko Jezusa, rozumiała jego nauki i wiedziała więcej od apostołów, ale kto mógłby dać kobiecie rządzić? W tamtych czasach, (nawet teraz) kobieta nie może mieć większej władzy, mądrości i zrozumienia niż mężczyzna. Patriarchat w opinii mężczyzn nie może runąć. MM swoją ewangelia mogła zmienić cały świat, więc należało ją oczernić, upodlić i zdeptać z ziemią, by nikt nie mógł jej zaufać i darzyć szacunkiem. Dobrze, że się do niej porównałaś, bo to oznacza, że podświadomie wiesz, że jesteś dalej, wyżej i możesz pomagać innym rozumieć to co się dzieje. A co do samego stwierdzenia „kurwa”. Przyjęło się to za obraźliwe dla kobiet, ale pod tym kryje się coś więcej. Kobieta, która o kobiecie mówi w ten sposób, mówi to z zazdrości. Cokolwiek nią kieruje, że to robi, dla drugiej kobiety nie ma znaczenia, bo gdyby miało, nie użyłaby tego słowa wobec swojej siostry. Mężczyźni natomiast używają tego określenia wobec kobiet których się boją… których nie mogą mieć… Więc jeśli myślisz, że ktoś może cię postrzegać w ten sposób tzn. że jesteś dla nich niebezpieczna. Niebezpieczna, bo mogliby tobie ulec, bo przy Tobie zobaczą swoje deficyty, bo, mimo że Cię posiądą na chwilę nie są w stanie mieć Cię na zawsze- tutaj otwierają się ich rany i każdy argument będzie zabijał ich pewność siebie. Pamiętasz film Pretty Woman? Prawdziwy mężczyzna nie nazwie kobiety kurwą, nawet jeśli to jej praca. Prawdziwy i pewny siebie mężczyzna okaże jej szacunek. Zobacz, jak potraktował Cię mąż po tym wszystkim. Nigdy ani razu nie spojrzał i nie powiedział o tobie w ten sposób. Choć nawet w chwili emocji mógł wykrzyczeć wszytko - nie zrobił tego. Okazał ci miłość, szacunek i wsparcie, właśnie dlatego, że jest prawdziwym mężczyzną. Jakkolwiek byś się nie czuła zbierając historie sprzed 30 lat nie jesteś niczemu winna. Nie obwiniaj się za zachowania osób, które nie miały wobec ciebie szacunku i nie obwiniaj się za to, że nie umiałaś postawić granic. Wiemy, że dziś umiesz. Potrzebowałaś jeszcze raz się z tym zmierzyć. I teraz, za każdym razem, kiedy pomyślisz o sobie w ten sposób to pomyśl, że to jest twoja siła - nie słabość. O to chodzi w przerabianiu traum i emocji. Akceptujesz, odpuszczasz, transformujesz. Lepszej metody nie ma. I nie, nie jesteś żadną kurwą. A jeśli w czyiś oczach jesteś, to pamiętaj, że to tamta osoba myśli tak o sobie… powinna zadać sobie pytanie - gdzie się sprzedałam? Gdzie siebie nie akceptuje? Dlaczego uważam siebie za gorszą od innych? Pamiętaj, że opinia innych jest zawsze o ich bólu. Ty swój uwolnij. A Orso nie myśli tak o tobie…
- Myśli, ale to już nie ma znaczenia. Jestem skreślona. Nie mówię teraz o nim, ale jaki facet chciałby być z kobietą, która zdradziła z nim swojego męża?
- Taki, który kocha prawdziwie.
- Kłamstwo. Zawsze będzie myśl, że skoro zdradziła męża, to mnie też zdradzi.
- Taką myśl mają tylko te osoby, które wyrosły z tym przekonaniem. Osoby, którym ktoś to kiedyś sprzedał jako prawdę, ktoś kto sam doświadczył zdrady i nie przepracował tego, więc nie ma zaufania.
- Ale to i tak nie ma znaczenia. Zdrada to zdrada.
- Wiesz, że jest coś takiego jak plan duszy… prawda? Wiesz, że na takie rzeczy dusze często się umawiają. Jesteś tego świadoma i wiesz, że w twoim przypadku to nie był skok w bok. Gdybyś miała zdradzać męża uwierz zdradzałabyś. Ty i Orso to plan i wiesz to.
- Mam to gdzieś. Co z tego, że ja wiem, jak on nie wie.
- On nie musi.
- Super, więc on sobie bzyknął, ja zostałam kurwą i mam być jeszcze z tego dumna, bo to zaplanowaliśmy. Wy słyszycie co wy mówicie?
- Doskonale. Możesz się buntować, ale rozumiesz więcej niż byś chciała. W świecie duchowym nie ma zdrady, ale gdy patrzysz z poziomu ludzkiego… przecież wszystkie prawa, obowiązki, przysięgi… to wszytko wymyślili ludzie, nie Bóg, nie dusze, nie inne istoty. Wy macie wolną wolę i wybieracie co chcecie, a to czy coś jest złe czy dobre zostało nadane przez ludzi. To Bóg stworzył i dobro, i zło, aby móc dokonywać wyborów. Wiesz o tym dużo, więc nie muszę ci tłumaczyć. Ludzie podejmują decyzje z dwóch powodów albo z powodu strachu, albo z miłość… serio? chcesz powiedzieć, że poszłaś z Orso ze strachu? Poleciałaś do niego, że strachu??? To teraz odpowiedz czy z mężem jesteś z miłości czy strachu?
- To nie takie łatwe, nie rozumiecie…
- Każdy wybór, którego dokonujesz sercem jest dobrym wyborem. Nie mam więcej pytań. Zostań z tym.
- To nie jest łatwe.
- Jest i to bardzo. O Kukiego nie walczyłaś, pomijam, że i tak nie mieliście być razem, ale zobacz, ile decyzji podjęłaś z miłości i ile ze strachu i zobacz, które okazały się słuszne, które przyniosły dobro, szczęście, a które spowodowały stratę, cierpienie czy ból. Potrzebujesz pobyć z tym sama. Jesteśmy tu zawsze dla ciebie. Nie jesteś sama. A "kurwa"… no cóż… Maria Magdalena byłaby z ciebie dumna. Czekaj, spytamy… jest z Ciebie dumna. Powiedziała: "Siła kobiety tkwi w jej sercu. Zobacz kto jest w twoim".

 

A co poza tym? Trudno jak zawsze. Minęły 3 miesiące, odkąd go ostatni raz widziałam i nic lepiej. Normalnie po takim czasie ustawiłabym figurkę po takim gościu jako zakurzone już trofeum i poszła dalej nie oglądając się za siebie. Ja nie mam dobrych dni. Jest stabilnie, potem ciężko i gdzieś pomiędzy błyśnie dobra chwila. I chciałabym, żeby już było normalnie, ale wiem, że normalnie to już było. Wczoraj wyszłam pogrzebać  w ziemi, posadzić drzewka. Dobra dawka dobrej energii, ale w tle leciały losowe kawałki z yt i niestety zdarzały się takie, które rozwalały mnie, więc łzy same leciały. Wiedziałam, że mam za dużo emocji, że dalej nie uwolniłam tej rany, więc powiedziałam, że musze pójść do lasu. Ledwo doszłam i wybuchłam płaczem – nigdy tyle nie płakałam, nigdy tyle nie uwalniałam, jak przez ten czas od poznannia GO. To chyba jednak mój sposób i jest dla mnie najlepszy. Nie wiem, ile to trwało może 15 minut rozrywającego wewnętrznego bólu – może to jest porównywalne jak w filmach matka traci dziecko. Tak, to chyba dobre porównanie – tracisz część siebie. I tak było u mnie, traciłam część siebie, która była ze mną przez tyle lat. Była niepotrzebna, ale uważałam, że skoro jest ze mną to jest ważna – nie była.


Gdy wyciszyłam się. Weszłam w Kroniki. Spytałam drzew czy mnie słyszą. Odpowiedziały, że tak i spytały, czy chce usłyszeć ich śpiew czy szum. Powiedziałam, że śpiew. Po chwili ciszy w tle zaczęły dźwięczeć ptaki a tuż nade mną usiadł dzięcioł i zaczął stukać w drzewo. Latał za mną aż wyszłam z lasu. Przykro mi, że mogę pisać o tym tylko tutaj, ale nie ma nikogo kto by mnie zrozumiał i nie wyśmiał. Orso to by nawet nie wyśmiał, tylko powiedział, że jestem wariatką i trzeba mnie leczyć, dlatego dałam sobie spokój z wiarą, że coś nas połączyło. Wiem to, ale… no cóż… Nie ten czas. Może w kolejnym wcieleniu nam się uda.

Nawet powiedziałam sobie, że dokonuję wyboru. Nie wybieram jego, nie wybieram siebie, wybieram rodzinę – bo tak trzeba. Gdy tak postanowiłam, nie poczułam ulgi, tylko jakbym sama na siebie nałożyła kajdany, ale będę się uśmiechać. Będę szczęśliwa, choćbym miała sobie to szczęście namalować. Mąż nie jest zły. Wręcz przeciwnie, w końcu czuję, że jest ktoś na kogo zasłużyłam. Kocham go, ale to już jest inna energia. Inny rodzaj miłości. Jesteśmy, funkcjonujemy, myślę, taką relacje chciałoby mieć ponad 95% ludzi w mojej okolicy, jak nie wszyscy– szanujemy się, rozmawiamy, wspólnie ogarniamy dom, spędzamy razem czas, rozmawiamy o zainteresowaniach, a jednak i on, i ja czujemy jakby ten czas się skończył. Jakbyśmy udawali to wszystko. Ale ja nie chcę być sama. Lubię zasypiać przytulona do kogoś. Lubię, kiedy ktoś zrobi mi obiad, spędzi czas z dzieckiem, abym mogła malować i przyniesie mi gorące zioła, albo spyta, jak mi idzie malowanie? Lubię być czasem sama, ale nie chce być samotna. Lubię, gdy ktoś się śmieje z moich głupich żartów, lubię wspólnie obejrzeć film. Lubię, gdy idę na spacer, żeby ktoś trzymał moją rękę… A jednak czuje, że tu jest tylko moje ciało.


Wracam do lasu. Chodziłam na boso, było tak przyjemnie miękko, mokro i zimno (7 stopni było chyba). Przytuliłam sosnę i westchnęłam z żalem - Dlaczego musiałam się z nim bzyknąć? W odpowiedzi usłyszałam delikatny, kobiecy głos: Nie musiałaś. Chciałaś. On też chciał.
I przyszło takie uczucie… tak… nie musiałam, nikt mnie nie zmuszał, chciałam, ja na prawdę chciałam i nawet nie żałuję… a powinnam.


11.11 – wczoraj, ten portal był dla mnie ciężki. Po wyjściu z lasu wróciłam z nową energią. Byłam bardzo spokojna, nie czułam już tej tęsknoty do Orso, czułam ulgę. Akceptację. Zagrałam z synem w planszówki, karty. Było dobrze. Położyłam go spać znów wymyślając bajki. Potem poszłam do męża. Nie mógł zasnąć, więc poprosił abym weszła w jego Kroniki. Pojawiły się jego dwie świetliste istoty, ale pojawił się też ktoś jeszcze – jakiś stworek, który jakby nad nim czuwał, a na mnie syczał i robił taką twarz jak z horrorów – a że ja się boję horrorów to było mi niezręcznie. Potem ten stworek usiadł koło mnie, ale już był wesoły i roztrzepany. Opisując jak wyglądał uznaliśmy, że to był blue avians. Ich nauki kładą nacisk na duchowe przebudzenie, odpowiedzialność za siebie, świadomość jedności i podnoszenie częstotliwości wibracji, aby zestroić się z mądrością wyższych wymiarów - to cytat z jakieś str. nie będe się rozpisywać. Myślę, że mąż mocno skacze w górę, ma aurę ciemnego indygo, plan ziemski wykonał w 100% i już dawno mnie prześcignął  i zostawił w tyle. Kupił pierścienie tensorowe, posługuje się wahadelkiem, ma realne sny (o , a propos snów, dwa dni temu śnił mi sie Orso, że wyświetliło mi się jego zdjęcie profilowe jako zaproszenie do znajomych, ale to było fajne, bo siedział i był całkiem nagi... sorry w głowie się uśmiecham, bo wiem, że w tym śnie patrzyłam na jego "interes" - i tyle o nim). Myślę, że jeszcze trochę to mąż będzie wiedział wszystko co i jak i może on podejmie te decyzje, których ja nie potrafie. 

Mąż nie zadaje pytań wprost, tylko, np. „Czy to co myślę jest prawdą”, albo „jaka jest odpowiedź na pytanie, o którym myślę”. Więc nie wiem o co pyta, czasem mam jakiś przebłysk o co chodzi, ale nie zawsze. Dziś rano miałam. Pytał się o wyjazd, bo miał dziwne sny w nocy, więc rano też wchodziłam w kroniki i przyszło mi o jaki wyjazd pyta.

Czy jest coś jeszcze co chcę napisać??? Nie wiem. Rano się zastanawiałam czy ja tego nie przyciągnęłam, bo chciałam mieć miłości jak z książki i serio ta historia się bardzo kwalifikuje do tego, ale już się głęboko zastanawiam czy chcę pisać o tym.
Dziś jestem spokojna, trochę wycofana, zamyślona. Wstawię tu jeszcze link – wyświetlił mi się dzisiaj chłopak, który pięknie mówi o swojej podróży, ale nie duchowo z ochami i achmi, tylko trochę jak… sami zobaczcie ??? Nie wiem… ale wstawię to tu, żeby nie zapomnieć, może jego słowa będą inspiracja do książki. TT – HOODY YESHUA ♒️♍️♏️ chłopak ubrany w czarną bluze i czapkę z brodą, młody.
Understanding Twin Flames: A Divine Masculine Perspective | TikTok
Nie wiem czy takie wklejenie pomoże, film wstawiony 4 dni temu (ma najwięcej wyświetleń).
I wiecie co? Jeden z moich mistrzów z kronik ma na imię Joshuel (tak trochę podobnie 😊). A o tym, co miałam dziś rano w kronikach, to nawet nie napisze, bo mnie samą to „przestraszyło”. Robi się coraz dziwniej. I życie na ziemskim poziomie myślenia jest bardzo trudne, widząc to co się widzi.
Lecę, bo i tak mi dużo zeszło czasu.
A! Polecajka. Polecam film Bad Boys Ride or die – jest motyw przebudzenia bardzo fajnie pokazany i dla osób, które są przebudzone lub w trakcie jest to naprawdę fajnie zrobione, np. motyw, gdzie Marcus dostaje dawkę cukru, a potem nawala na strzelaninie – mój mąż jak ma się coś dziać też ciągnie go do słodkiego, a raczej mocno wtedy słodzi herbatę, bo jego „istoty” to lubią – normalnie nie słodzi. Inaczej się na to patrzy.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz